Nie umiem art journalować, dla mnie to wielkie wyzwanie, ale jednak się skusiłam. Nie mogłam przejść obojętnie koło cudnej paczuszki, którą otrzymała z Sodalicious (uwielbiam robić tam zakupy, bo otwieranie to sama przyjemność)...
W ruch poszły szare koperty, papier ILS, sznureczek też się nie mógł zmarnować:
i od razu usiadłam do wyzwania art journalowegona blogu Sodalicious, jednak z braku apratatu pod ręką, nie zdążyłam pstryknąć na czas fotki, jednak i tak nie żałuję :)
A kolejnego dnia przyszła, mega, wielka, cudowna paka z MixedMedia Place, którą to miałam ogromną przyjemność wygrać w ichniejszym rozdawnictwie!!! Ach, zapach farby drukarskiej, piękne papiery, naklejki, tagi... i media! Media, tak, tak, więc trzeba było również je szybciutko wypróbować.
I po tej przygodzie odkryłam, że:
1. spontaniczne art journalowanie jest niezwykle relaksujące
2. pozwala pozbyć się nadmiaru emocji
3. wciąga
4. uzależnia
5. i przynosi ogromną dawkę radości
Piękności. Może też się kiedyś skuszę :))
ReplyDeleteA pazurki jakie masz fajne :)
skuś się, warto :) a pazurki rzeczywiście jakoś się wpasowały kolorystycznie :)
DeleteAle pieknosci:) pozdrawiam niebiesko:)
ReplyDeletea ja pozdrawiam słonecznie, bo właśnie pięknie zaświeciło!
DeleteŚwietne ! :) zazdroszcze umiejętności :)
ReplyDeleteOj, umiejętności do art journalowania to chciałabym mieć :)
Deletew 100% zgadzam frajda na całego , ja to po cichu sobię chlapię czasami ;)
ReplyDeleteAneta, to nie rób po cichu, tylko pokaż!
DeleteŚwietne efekty tego relaksu :))
ReplyDeleteMiłe dla oka kolorki - i na notesiku i na pazurkach :)
ReplyDelete