Bardzo, bardzo pozytywnie mnie zaskoczyliście, Waszą radosną reakcją na mój pierwszy post z cyklu "Co mnie cieszy". Nie spodziewałam się takiego odzewu, a on umocnił mnie w postanowieniu, że warto dostrzegać mniejsze i większe radości dnia codziennego. W tej chwili siedzę tuż przy oknie z widokiem na Zatokę Gdańską. Widoczność jest tak niesamowita, że mogę policzyć przęsła w podwieszanym moście, który jest ok 30 kilometrów ode mnie, widzę wiatraki elektrowni wiatrowej tuż przy nim, a nawet kominy rafinerii gdańskiej. Morze wydaje się nieruchome, a podobno na otwartym szalał dziś sztorm. Niebo spowijają niezwykłe chmury, podświetlane przez zachodzące słońce. I wiecie, chciałabym zrobić temu zdjęcie, by się nim z Wami podzielić, ale wielokrotne próby kończyły się fiaskiem. Nie potrafię zatrzymać piękna tej chwili, na zdjęciu nie widać magicznej trójwymiarowości i wyjątkowości. Pozostaje więc Wam uruchomić wyobraźnię...
Zazwyczaj tego typu rzeczy lubię wyszukiwać w second handach, jednak, od momentu kiedy zobaczyłam te ściereczki i bieżniki, siedziały mi w głowie i nie chciały wyjść. No i tak niepostrzeżenie wkradły się do mojego koszyka w sklepie... A to też za sprawą pewnej kuchni, znalezionej wczoraj na pinterest.com, która zainspirowała mnie do zmian. Zdjęcie znajdziecie TU
W Sopocie, na ulicy 3 Maja, znajduje się świetne miejsce dla dzieci. Księgarnia, na półkach której znajdziecie książki dla niemowlaka, przedszkolaka i gimnazjalisty. To magiczne miejsce, w którym moja żywa córka łagodnieje. A ja wychodzę z odchudzonym porftelem. Jeżeli do Sopotu macie za daleko, polecam ich stronę internetową, kliknijcie TU. Który rodzić nie cieszy się, kiedy jego dzieci chcą czytać, rozwiązywać łamigłówki, zagłębiać tajniki wiedzy? Uwaga, to nie jest post sponsorowany ;)
Moje dzieci lubią kwiaty, cieszą się, kiedy je widzą i obdarowują nas nimi.
A tu kotek, który wcześniej mieszkał w księgarni a teraz przygarnęły go dzieci. Przypomina, by się uśmiechać!
Radosnego wieczoru dla Was, kochani.
Karmeleiro
Wiesz,identycznie myśli miałam dziś jak Ty,identyczne widoki...chciałam zrobić wieczorem zdjęcia niesamowitych różowych obłoków ale nie udało mi się:)U mnie w Redzie ogromny wiatr i z tego co mi rodzina donioła w Jastrzębiej Górze-sztorm.:)A co do Sopotu,to uwielbiam sklepiki tego miasta.Znasz może świetny sklepik w krzywym domku:Sopocka weranda?Fantastyczna właścicielka i fantastyczne artykuły:)Buziaki sąsiadko:)
ReplyDeleteWitaj! U nas też wiało koło południa, ale nie tak mocno, wzgórza morenowe jednak bardzo chronią okolice sopotu. A Sopocką Werandę znam i Anitkę oczywiście też :))) A zajrzałam do Ciebie na blog i dobrze widzę, że masz również jakiś uroczy sklepik?
DeleteTak,mam:) generalnie to dluga historia bo zajmuje sie z mezem zupelnie czyms innym ale rodzina zaproponowala nam przejecie punktu ogrodniczego aby sprzedawac nasze domki i tak powoli czesc sklepu zamienialam w miejsce gdzie mozna kupic dekoracje,rekodzielo i drobiazgi do domu.uwielbiam robic przepisniki i tylko brak czasu powstrzymuje mnie od dzialania:)))dzieki za wizyte:)
DeleteTe ściereczki cudnie wyglądają, jestem ciekawa tych zmian :)
ReplyDeleteAle bym sobie z Tobą pogadała ... ;)
Zmiany przede mną, zobaczymy, co z nich wyjdzie. Ja też bym pogadała, przy winku :)))
DeleteBrakuje takich ciepłych postów na blogach. Cudnie się czyta, że ktoś dostrzega takie proste, dobre rzeczy w dzisiejszym dzikim świecie. Pozdrawiam cieplutko i serdecznie.
ReplyDeleteMiło mi! Zapraszam częściej :) i pozdrawiam :)
DeleteJa też uwielbiam takie posty- miło się czyta i ogląda..Materiały świetne i pewnie wiele da się z nich wyczarować..
ReplyDeleteNaprawdę zakochałam się w tych wzorach. Miło mi, że przeczytałaś post, zapraszam częściej i pozdrawiam :)
DeleteCo ja bym dała żeby mieć takie widoki z okna... :)
ReplyDeleteJa już niestety, niedługo się nimi nacieszę.
DeleteJak przyjemnie się czyta o takich niby małych przyjemnościach. A właśnie one są najważniejsze, dobrze, że je zauważasz i dzielisz je z innymi. Kubeczki i ściereczki - fantastyczne :)
ReplyDeleteDziękuję za ten opis widoku z okna :)
ReplyDeleteTak mi się jakoś udało ;) Pozdrawiam :))
DeleteTak pięknie to opisałaś że zdjęcie naprawdę nie jest potrzebne :) U mnie też w weekend była niesamowita widoczność, a zawsze wtedy mam widok na góry, w które często jeździmy. Nawet było widać poszczególne pasma, a zazwyczaj to po prostu jakby cień na horyzoncie.
ReplyDeleteZainspirowałaś mnie swoimi radościami, dziękuję :)
Miło mi to słyszeć! A taka "ostra" widoczność zawsze mnie zdumiewa. Muszą być przepiękne widoki u Ciebie.
Delete