Obiad odbył się przy Placu Ziemniaczanym.
Przyznam się bez bicia. Poszłam na łatwiznę. Placki kupne. To znaczy sieczka kupna, a smażenie własnoręczne. Fantazji też mi zabrakło więc urozmaicenie ziemniaka według przepisu na opakowaniu. I tak zakradła sie do nich kapustka kiszona. A do tego wszytskiego duuuuuuuzo przyprawy do kurczaka. Chociaż kurczaka tam nie ma. Ale smaczek dobry jest! No i trochę sera/. Żółtego, rzecz jasna.
No comments:
Post a Comment
Dziękuję Ci za te słowa, które po sobie tu zostawiasz! Bardzo lubię je czytać.